Soczyście truskawkowa pomadka!

Soczyście truskawkowa pomadka!




Od producenta: 
 Owocowy aromat i ochrona ust.

Pomadka przeznaczona jest do codziennej ochrony ust przed niekorzystnym działaniem czynników atmosferycznych. Dla udoskonalenia ochrony wrażliwej skóry ust pomadkę wzbogacono witaminami A i E. Nadaje ustom delikatny połysk i nawilżenie. Długotrwale utrzymuje się na ustach. Dzięki specjalnie dobranej formule, pomadka doskonale odżywia skórę ust nadając im uczucie wygładzenia i miękkości. Dobrze rozprowadza się na ustach, łagodzi podrażnienia i zapobiega wysychaniu i pękaniu warg. 

Pomadki ochronne GAL dostępne są również w innych wersjach smakowych.





Składniki:
Ricinus Communis Seed Oil, Hydrogenated Castor Oil, Beeswax Acid, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Paraffinum Liquidum, Octyldodecanol, Oryza Sativa Cera, Parfum, CI 16255, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate.


Moja opinia: 
Może zacznę od zapachu, gdyż jest naprawdę cudowny! Od pierwszego użycia zakochałam się w nim.. jakkolwiek to brzmi :D Soczysta, świeża truskawka wysuwa się na pierwszy plan, zaraz po otwarciu pomadki, dlatego wydaje mi się, że zapach ten spodoba się większości. 

Pomadki tej używałam najczęściej wieczorem, dzięki czemu rano miałam gładkie i nawilżone usta

Cieszę się, że pomadka dobrze nawilża, bo jestem posiadaczką dość dużych ust, przez co suche skórki wyglądają nieestetycznie i bardzo rzucają się w oczy. Dlatego nawilżenie ust to u mnie podstawa. Zimą zapewne po tą pomadkę będę sięgać jeszcze częściej!

Konsystencja pomadki jest odpowiednio kremowa, dzięki czemu kosmetyk nie pozostawia lepkiego osadu, zapewne wiecie o co mi chodzi. Nie znoszę takich pomadek. Poza tym jest bezbarwna, co również zaznaczam jako zaletę.

Polecam Wam ją wypróbować! 
Tak jak ja rzadko sięgałam po pomadę, tak po tą sięgam bardzo często, ze względu na jej piękny zapach :)

Link do pomadki: 
Wpis powstał przy współpracy z firmą Gal :)


Tusz do rzęs Erato.

Tusz do rzęs Erato.


Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją tuszu do rzęs Erato

Erato Volumizing Mascara 8 ml

SKŁAD
Unikalność i skuteczność produktu, którą możemy zaobserwować już po 15 dniach regularnego stosowania, gwarantuje kompleks substancji o uzupełniającym się działaniu.

Widelash™ główny składnik aktywny, który wzmacnia włókno oraz cebulkę włosa, a także zwiększa syntezę keratynocytów w cebulce
Keratyna (podstawowe białko budujące skórę, włosy i paznokcie) – wypełnia ubytki w strukturze rzęsy i zapobiega powstawaniu nowych, przez co rzęsy są widocznie wzmocnione
Panthenol – działa nawilżająco. Łatwo wnika w głąb skóry, gdzie ulega przekształceniu w kwas pantotenowy, czyli właściwą witaminę B5. W przypadku włosów działa ochronnie i kondycjonująco, wbudowując się w ich strukturę, przez co nadaje im objętość i je pogrubia.




Szczoteczka bardzo dobrze rozdziela rzęsy, a już nie jednokrotnie wspominałam Wam, że u mnie trudno o to. Jednak faktycznie tusz spisuje się w tej kwestii fantastycznie. 






Niestety na dobrym rozdzieleniu kończą się zalety tego tusz. Moim zdaniem maskara ta ani nie pogrubia, ani nie wydłuża. Żeby efekt był widoczny trzeba nałożyć co najmniej 3 warstwy, a nie zawsze każdy ma tyle czasu rano. Cena tego produktu to 98zł, a w zestawie otrzymujecie 3 szczoteczki. Ja do testów otrzymałam jedynie jedną i na niej opieram swoją recenzję. 

Jeżeli chodzi o wartości odżywcze tego tuszu, to szczerze po około 3 tygodniach nie zauważyłam żadnej różnicy w moich rzęsach. Sądzę jednak, żeby efekty były widoczne, to trzeba używać tego produktu o wiele dłużej niż ja.



Ja raczej nie wrócę do tej maskary. Uwielbiam mocno wytuszowane rzęsy, a poza tym cena mnie nie zachęca :( Jednak jeżeli ktoś ceni sobie naturalność na rzęsach i lubi perfekcyjne rozdzielenie, to jak najbardziej polecam powyższy tusz. 
Dziękuję firmie za możliwość przetestowania tej maskary.


Azjatycki krem bb!

Azjatycki krem bb!


Jeszcze całkiem niedawno azjatyckie kremy bb robiły wielką furorę i to nie tylko wśród blogerek. Jednak z czasem wszystko się uspokoiło, a może tylko mi się tak wydaje i wciąż jest wielki szał ? :D No nie wiem, tak czy inaczej stwierdziłam, że to odpowiedni czas na recenzję takowego kremu. Zwłaszcza, że używam go już około pół roku. 



Od producenta:
Ten trzyfunkcyjny krem BB nie tylko chroni przed promieniami UV, lecz również zawiera adrenozynę i arbutynę, które rozjaśniają i ujędrniają skórę. Kosmetyk do tego posiada platynę z wyciągiem z komórek winogron, zapewniającą elastyczność skóry. Ten krem BB sprawia, że cera staje się żywa i atrakcyjna, utrzymuje efekt nawilżenia i błysku jak po zastosowaniu esencji do twarzy. 





Jak widać obietnica producenta dają wiele do życzenia, jednak jak ma się to do rzeczywistości? 

Najpierw zacznę od opakowania, w którym znajduje się krem bb. Jest ono bardzo poręczne, z pompką, a co za tym idzie higieniczne. Lecz najpierw żeby do niego dotrzeć musimy otworzyć tubę, w której się znajduje. Uważam, że całokształt tworzy naprawdę elegancką całość.




Jak sprawdził się azjatycki krem bb u mnie? 
Z początku byłam średnio zadowolona, bo uważałam, że prawie nie kryje, jakiś taki nijaki mi się wydawał, szczerze powiedziawszy. Jednak kiedy w końcu wyczytałam, że azjatyckie kremy należy wklepywać, a nie rozsmarowywać to wszystko się zmieniło. Krem miał dobre krycie, pozostawiał moją cerę lekko nawilżoną, rozświetloną. Trochę ubolewam nad tym, jak już się lekko opaliłam to jest za jasny i trochę śmiesznie wyglądam z bladą twarzą, a reszta ciała ciemniejsza :D Jednak uwielbiam go na lato, dlatego, że ma duże spf, bo aż 45!

Jeżeli chodzi o kolor tego kosmetyku, to z pewnością nie jest to trupio-szary odcień jak w większości kremów azjatyckich. Kremik ten wpada w żółte tony, co jest idealne dla mnie.




Kolejne co zachwyciło mnie w nim, to fakt, że wysusza wypryski. Naprawdę, świetnie działa, a z moją problematyczną cerą to coś wspaniałego. Lecz teraz odniosę się trochę do obietnic producenta.. Produkt ten na pewno nie sprawia, że nasza cera jest nie wiadomo jak nawilżona i rozjaśniona, więc nie dajcie się zmylić. Mimo wszystko, uważam, że produkt ten jest godny zakupu :)


Używałyście jakiegoś kremu azjatyckiego? Jak u Was sprawdził się?



Świeczki, świeczuszki! Yankee Candle!

Świeczki, świeczuszki! Yankee Candle!


Witajcie Kochani!
W końcu mogę pochwalić się Wam moją pierwszą, dużą świeczką od yankee candle. Długo zastanawiałam się nad zapachem, który powinnam wybrać, bo zapewne każdy wie, że jest w czym wybierać, więc wybór nie był prosty :( .. Jednak ostatecznie wybrałam Vanilia Cupcake.



Wybór padł na tę o to świeczkę z tego względu, że była ona do kupienia w sklepie, który mam w pobliżu. 

Już dawno myślałam nad tym zapachem, jednak i tak mój wymarzony jest niedostępny w Polsce, niestety. No dobra, w końcu czas przejść do recenzji. 

Jakie są moje odczucia co do zapachu?
Jest bardzo ciasteczkowy, słodki, jednak z pewnością nie jest mdły. Co to, to nie, nie musicie się martwić, że "zabije Was" ta słodycz. Wydaje mi się, że zapach ten jest odpowiedni na każdą porę roku i mam nadzieje, że świeczka ta wytrzyma ze mną cały rok! Jeżeli chodzi o intensywność  świecy, to  faktycznie w trakcie palenia świeczka jest bardzo wyczuwalna, jednak niestety, ale po zgaszeniu zapach ulatnia się w niespełna godzinę. Nie wiem, może przyzwyczajam się do niego zbyt szybko, a gdy jest słabszy to go nie wyczuwam. Lecz mimo tego jestem bardzo zadowolona ze świeczki i już mam ochotę na więcej zapachów! 




Jestem ciekawa jakie są Wasze ulubione zapachy, co polecacie? :D 

Ja swój kupiłam na GOODIES


Jesteście gotowi na lato ? Bo ja tak!

Jesteście gotowi na lato ? Bo ja tak!


Witajcie Kochani!
Mamy już czerwiec, a temperatura robi się coraz to większa, czasami dochodzi do 30 stopni, czyli możemy mówić już o najcieplejszej porze roku- czyli lecie! Zapewne większość z Was lato kojarzy z plażą, owocami, odpoczynkiem, zabawą.. i oczywiście wakacjami. Tylko czy jesteście gotowani na plażowanie?




Ja oczywiście posiadam już strój kąpielowy, a oprócz tego:
- okulary przeciwsłoneczne, które mam bardziej z sentymentu, a nie z wyglądu ;)
- mgiełkę do ciała- Avon
- balsam do opalania- Dax
- balsam brązujący- Lavera
- krem do twarzy z filtrem- Bielenda






Od lewej:

- Lavera, balsam brązujący. Pięknie pachnie, a skóra po jego użyciu jest nie tylko lekko opalona, ale także dobrze nawilżona. Uwielbiam!

- Incandessence, mgiełka do ciała, Avon. Posiadam już tak samo pachnące perfumy, jednak latem częściej stawiam na mgiełki. Ten zapach to mój avonowski ulubieniec już od dawna.

- Bielenda, krem do twarzy z filtrem. O nim dowiecie się chyba w osobnej, większej recenzji. Chcecie? :)

- Dax, balsam do opalania. Nie jestem bladziochem i sądzę, że do ciała 30 w zupełności mi wystarczy. Jedynie do twarzy używam 50. Póki co krem ten nie miał kiedy się spisać, więc nie wydam o nim żadnej opinii. 


A teraz Wy, pochwalcie się.. gotowi na lato, jak forma? :D



Przepyszne, zdrowe batoniki z biedronki, mooocno kakaowe!

Przepyszne, zdrowe batoniki z biedronki, mooocno kakaowe!


Witajcie Kochani!
Dzisiaj chcę zaprezentować Wam coś zdrowego i.. pysznego! Czyli batoniki z biedronki. Dodatkowo, możecie się spodziewać, że na moim blogu co raz częściej będą pojawiać się różne pyszności :) Mam nadzieję, ze spodoba Wam się to.







Skład: 
Daktyle 70%
migdały 10%, 
prażone orzechy laskowe 8%, 
kakao 5%, 
olej słonecznikowy 3,5% 
oraz woda.

Wartość odżywcza:
390kcal/100g
Tłuszcz: 15g
- w tym kwasy tłuszczowe nasycone: 1,5g
Węglowodany: 52g
- w tym cukry: 43g
Błonnik: 10g
Białko: 6g





W opakowaniu znajdziemy trzy, zdrowe batoniki. Każdy z nich liczący po 25g. Jak na moje zapotrzebowanie, to batoniki te mogłyby być trochę większe. Jednak nie narzekam, są świetną, zdrową przekąską do torebki, po posiłku. Baton smakuje wspaniale, jest mocno kakaowy, a ja uwielbiam kakao. Nie czuć żadnego sztucznego posmaku, naprawdę polecam Wam wypróbować te batoniki, o ile znajdziecie je jeszcze w swojej biedronce, bo z tego co się orientuję to biedronka nie wprowadziła ich na stałe :(


Moja ocena: 6/6



Rybki od GAL- bardzo polubiliśmy się!

Rybki od GAL- bardzo polubiliśmy się!


Witajcie Kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was z postem z.. rybkami, które już od dawna bardzo chciałam mieć i w końcu udało mi się je zdobyć. 

Teraz pytanie, jakimi rybkami?! 




A więc już same po zdjęciach widzicie jakimi :) 
Bardzo cieszę się, że w końcu miałam okazję je przetestować, gdyż wcześniej niestety, ale nie mogłam ich nigdy dorwać w mojej aptece. 

Na wstępie zacznę jak zwykle od obietnic producenta: 
Doskonały kosmetyk do codziennej pielęgnacji skóry, zwłaszcza skóry wrażliwej z problemami (trądzik pospolity, trądzik różowaty, atopowe zapalenie skóry, łojotokowe zapalenie skóry, nadmierne złuszczania skóry, nadwrażliwość na różne czynniki).

Link do produktu:




Moja opinia:
Uwielbiam używać jednej z rybek, kiedy moja cera jest przesuszona, widocznie brakuje jej "dawki energii", wtedy produkt ten jest wybawieniem dla mojej twarzy. Dodatkowo lubię go stosować po peelingu, kiedy moja twarz jest odpowiednio przygotowana na przyjęcie kremu. Efekt po: rozjaśniona, idealnie nawilżona cera, a wypryski lekko "ujarzmione" tzn. mniej zaczerwienione.

Podsumowując: polecam każdemu wypróbować :)


Kredka do brwi, ideał!

Kredka do brwi, ideał!


Witajcie Kochani!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kredki do brwi.. z Aliexpress! Czyli jak się pewnie domyślacie, kupionej za grosze. Jesteście ciekawi? To zapraszam dalej!




Kredka znajduje się w poręcznym, ładnym, panterkowym opakowaniu. Z jednej strony znajduje się szczoteczka do rozczesywania brwi, a z drugiej sama kredka. Takie rozwiązanie, moim zdaniem jest bardzo funkcjonalne, zwłaszcza, że ktoś potrzebuje "ujarzmienia" brwi. Ja niestety nie mam gęstych, więc nie mam czego ujarzmiać :(


 


Kolor kredki jest w ciepłym, brązowym odcieniu. Dodatkowo, produkt ten jest bardzo napigmentowany, dlatego niewiele musimy się z nim napracować, aby uzyskać satysfakcjonujący efekt. 




Teraz czas oczywiście na efekty.
Jednak uwaga, ja maluję bardzo delikatnie brwi. Więc jeżeli ktoś potrzebuje mocniejszego podkreślenia, to oczywiście takie może stworzyć.





I jak Wam się podoba? 
Znajdziecie ją na Aliexpress, za mniej niż 3 zł :)





Kremy do twarzy Pose.

Kremy do twarzy Pose.


Witajcie Kochani!
Dzisiaj chcę przedstawić Wam bardzo ekskluzywne kremy Pose. Tylko niech nie wystraszy Was nazwanie ich ekskluzywnymi, jedyną przyczyną dlaczego uważam je za właśnie takie, jest ich wygląd. Tylko spójrzcie sami na te opakowania! Dla mnie są przepiękne, a poza tym bardzo praktyczne. 




Pierwszy z nich to POSE Organics Rejuvenating Face Cream

Opis producenta:
Unikalny, lekki krem na bazie wyciągu z aloesu przywracający życie twojej skórze. Kombinacja roślinnych organicznych ekstraktów, olejów i maseł łącznie z kwasem hialuronowym oraz kwasami wieloowocowymi pozostawia twoją skórę wyglądającą młodo, delikatnie, gładko oraz świeżo. Inteligentne składniki zapewniają odpowiedni poziom nawilżenia zgodnie z zapotrzebowaniem Twojej skóry. Delikatne kwasy owocowe usuwają uszkodzoną zewnętrzną warstwę skóry pozostawiając ją odmłodzoną i pełną blasku. Długotrwałe stosowanie przywraca prawidłową syntezę kolagenu i elastyny oraz zwiększa regenerację protein w skórze co w widoczny sposób poprawia kształt twarzy i wygładza zmarszczki. Krem przeznaczony dla wszystkich typów skóry. Polecany jest zwłaszcza dla skóry z niedoskonałościami.


Skład:
Aloe barbadensis (Aloe) Juice*, Aloe barbadensis (Aloe) Butter*, Prunus armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Emulsifying Wax NF, Sodium Hyaluronate, Stearic Acid (Palm), Vegetable Glycerin, Fucus vesiculosis (Seaweed) Extract, Camellia sinensis (Green Tea) Extract*, Vaccinium myrtillus (Bilberry) Extract*, Saccharum officinarum (Sugar Cane) Extract*, Acer saccharinum (Sugar Maple) Extract*, Citrus auranium dulcis (Orange) Extract*, Citrus medica limonum (Lemon) Extract*, Vaccinium macrocarpon (Cranberry) Extract*, Tocopherol (Vitamin E), Phenoxyethanol, Glycolic Acid, Tartaric Acid, Malic Acid, Mangifera indica (Mango) Butter, Butyrospermun parkii (Shea) Butter, Xanthan Gum (Polysaccharide Gum), Salix nigra (Black Willowbark) Extract, Mannan, Azadirachta indica (Neem) Oil, Rosmarinus officinalis (Rosemary) Oleoresin, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, Geraniol, d-limonene, Citral. 
* Składniki organiczne certyfikowane przez USDA 
84 % składników pochodzi z upraw ekologicznych 
>99 % składników pochodzenia naturalnego

Teraz po dłuższym wstępie przejdę do recenzowania owego kremu, którego używałam ja, sama osobiście (natomiast krem poniżej używała moja mama). Tak więc, moim zdaniem jest to krem o dosyć treściwej konsystencji, jednak zarazem lekkiej. Że tak to ujmę, wiem, że krem dobrze nawilżył moją cerę, chociaż bardzo szybko się wchłonął. Czasami, jeżeli chciałam uzyskać efekt mega nawilżenia, nakładałam dwie warstwy kremu. Jestem zadowolona z jego działania, gdyż rozjaśnił cerę, nawilżył. Jednak na zimę byłby stanowczo za słaby, przynajmniej dla mojej cery, która potrzebuje w tym okresie ogromnego nawilżenia.




Natomiast drugim kremem, który testowała moja mama był POSE Organics Wrinkle Diffuser Face Cream.

Od producenta:
Innowacyjna, bazująca na wyciagu z aloesu redukująca zmarszczki formuła łączy unikalne właściwości DMAE oraz MSM z kwasem hialuronowym, organicznymi ekstraktami i olejami roślinnymi. Krem jest rewolucyjnym połączeniem DMAE, który zapobiega rozpadowi komórek oraz wzmacnia błony komórkowe oraz MSM, który dostarcza Twojej skórze siarkę umożliwiającą samoregenerację oraz wspomaga wytwarzanie kolagenu oraz elastyny. MSM posiada także właściwości redukujące powstawanie zmarszczek i blizn zwiększając elastyczność połączeń międzykomórkowych. Krem ten nawilża oraz dostarcza Twojej skórze substancję imitującą naturalny kolagen oraz oleje podobne do sebum, których ilość maleje wraz z wiekiem. Redukuje podrażnienia, posiada wyśmienite właściwości tonujące i ściągające oraz poprzez poprawę ukrwienia skóry zapewnia jej prawidłowe funkcjonowanie. Przeznaczony dla wszystkich typów skóry.

Skład:
Aloe barbadensis (Aloe) Juice*, Cocos nucifera (Coconut) Oil*, Dimethlaminoethanol (DMAE Bitartrate), Emulsifying Wax NF, Palm Stearic Acid, Kosher Vegetable Glycerin, Simmondsia chinensis (Jojoba) Oil, Limnanthes alba (Meadowfoam) Seed Oil, Persea americana (Avocado) Oil, Sodium hyaluronate, Hamamelis virginiana (Witch Hazel), Tocopherol (Vitamin E), Phenoxyethanol, Methylsulfonylmethane (MSM), Xanthan Gum (Polysaccharide Gum), Salix nigra (Organic Black Willowbark) Extract, Mannan, Azadirachta indica (Neem) Oil, Rosmarinus officinalis (Rosemary) Oleoresin, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, d-limonene. 
* Składniki organiczne certyfikowane przez USDA 
78 % składników pochodzi z upraw ekologicznych 
>99 % składników pochodzenia naturalnego

Opinia mojej mamy: Krem jej zdaniem bardzo dobrze nawilżał, a dodatkowo szybko się wchłaniał. Na długo po jego użyciu czuła jeszcze odpowiednie nawilżenie. Niestety, ale mama ma tendencję do tego, że po wielu kremach swędzi ją twarz, jest typową alergiczką. Na szczęście używając powyższego kremu, nie zauważyła tej dolegliwości.




Jeszcze dodam na temat praktyczności opakowania tego kremu. Według mnie każdy krem powinien mieć taką o to pompkę. Nie zacina się, jest estetyczna, higieniczna i bardzo wygodna w użyciu! Apeluję do wszystkich, aby tworzyli tylko kremy z pompkami :D 

Dziękuję za możliwość przetestowania kremów firmy Pose.

Naturalny peeling myjący do twarzy.

Naturalny peeling myjący do twarzy.


Witajcie Kochane!
Dzisiaj mam dla Was do zaprezentowania peeling, który został stworzony przez nową markę naturalnych kosmetyków aptecznych- Be organic.

Trochę o marce: 

W wyjątkowej serii produktów do pielęgnacji twarzy i ciała połączyłyśmy wyciągi z roślin długowiecznych, wiecznie zielonych i przystosowanych do życia w ekstremalnych warunkach. Dodałyśmy certyfikowane naturalne oleje, znane ze swoich wyjątkowych właściwości odżywczych, i roślinne substancje tradycyjnie stosowane w łagodzeniu problemów skórnych, bezpieczne dla skóry wrażliwej i alergicznej. Zrezygnowałyśmy z wykorzystania składników syntetycznych, substancji pochodzenia zwierzęcego i testów na zwierzętach, a produkcję powierzyłyśmy certyfikowanej fabryce. Kosmetyki o przyjemnej konsystencji i delikatnych zapachach zamknęłyśmy w biodegradowalnych opakowaniach, by móc cieszyć się zmysłową przyjemnością nie rezygnując z troski o środowisko.

Tworząc be organic myślałyśmy o produktach, których same chciałybyśmy używać i które poleciłybyśmy przyjaciółkom i przyjaciołom – tak, jak czynimy to teraz.





Od producenta: 
Delikatne złuszczanie skóry twarzy wspiera procesy regeneracji, reguluje wydzielanie sebum i pomaga utrzymać optymalny poziom nawilżenia, redukując zmarszczki i przywracając równomierny koloryt. Be organic Peeling myjący do twarzy BAMBUS & RYŻ wspiera codzienne oczyszczanie i stymuluje naturalną odnowę włókien kolagenowych, pozostawiając skórę gładką, doskonale nawilżoną i promienną.




Moja opinia:
Rzadko używam peelingów, a jak już jakiś mam, to staram się, aby nie był on zbyt mocny dla mojej skóry. Z pewnością cera skłonna do wyprysków nie za bardzo lubi mocne zdzieraki, no chyba, że naprawdę bardzo rzadko..

 Jednak powyższy produkt można używać spokojnie dwa razy w tygodniu, bez obaw, nie ryzykując jakimkolwiek podrażnieniem. Skóra po nim  jest przyjemnie odświeżona, wygładzona i lekko rozjaśniona. Idealnie przygotowana do nałożenia kremu. Odpowiada za to zawarty w produkcie ryż oraz bambus. 

Buteleczka produktu jest bardzo estetyczna i moim zdaniem przykuwająca uwagę. W sklepie z pewnością spojrzałabym na ten peeling :D No cóż, jestem wzrokowcem. 



Na daną chwilę jestem jak najbardziej na tak i polecam ten kosmetyk!  Mam nadzieję, że po zużyciu całego opakowania będę widziała jeszcze większe efekty. 

Link do produktu: KLIK

Dziękuję Firmie za możliwość przetestowania.



Bo najważniejsze w życiu jest.. szczęście!

Bo najważniejsze w życiu jest.. szczęście!


Witajcie Kochani! 

Dawno nie było u mnie wpisu "pogadankowego", jeśli tak to mogę określić. Zatęskniłam już trochę za różnorodną tematyką bloga, gdyż w ostatnich czasach przeważały na nim głównie recenzje kosmetyczne. Więc czas to zmienić! Teraz mam dużo wolnego (dopóki nie znajdę pracy sezonowej), także będę pisać o wiele częściej na blogu :)

Dzisiaj będzie o szczęściu, co widać zresztą po tytule wpisu. Jednak zacznijmy od tego, czym tak naprawdę jest szczęście.. Hm, każdy z pewnością będzie interpretował je zupełnie inaczej. Dla matki, szczęściem może być pierwsze słowo lub pierwszy kroczek dziecka. Dla blogerki równie dobrze szczęściem może być zakup nowego kosmetyku. Lecz ja chciałabym poruszyć szczęście, które zdobywamy dzięki samorealizacji, pasji. Szczerze, moim zdaniem człowiek, który nie ma pasji może i potrafi być szczęśliwym człowiekiem, ale z pewnością jego życie jest uboższe. Sama nie wyobrażam sobie żyć bez pasji do blogowania, sportu oraz podróżowania. Od zawsze chcę pobudzić w sobie również pasję do czytania, ale niestety z tym idzie już mi nieco gorzej. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to zmieni! Ale dobrze, powróćmy do głównego tematu, czyli szczęścia

Często młode osoby czują pustkę, chociaż tak naprawdę powinny cieszyć się z tego, że są w najlepszym wieku, kiedy mogą z życia korzystać garściami. Jednak prawda jest taka, że nastolatki często czują się nieszczęśliwi z powodu braku motywacji oraz samorealizacji. Matki często tego nie rozumieją. Jednak wystarczy znaleźć dziecku pasje, której będzie poświęcał każdą wolną chwilę, a nagle stanie się innym- szczęśliwym człowiekiem. 

Ja sama wciąż pracuję nad swoim charakterem. Chcę się spełniać, przez co wciąż stawiam sobie nowe cele. Wiadomo, nie zawsze jest łatwo z ich realizacją. Ale kiedy już zdobędzie się szczyt, jest pięknie! :)

Moje miasto jest bardzo małe i szczerze, przytłacza mnie mieszkanie w nim. Mimo wszystko nie poddaję się. Wiem o tym, że kiedyś wyprowadzę się do dużego miasta i wtedy odżyję jeszcze bardziej. Lecz mimo wszystko walczę o marzenia.. szczęście! I tym pozytywnym akcentem zachęcam i Was do walki o szczęście. Nie poddawajcie się, bo życie jest tylko jedno i nikt za Was go nie przeżyje.

Jeżeli ktoś zapyta się mnie skąd czerpię motywację do działania, udzielę mu prostej odpowiedzi. Motywacją dla mnie jest po prostu moja osoba. Wszystko, do czego chcę się zmotywować nie robię, bo chcę to zrobić dla kogoś, a wyłącznie dla siebie i to właśnie, daje mi  największego kopniaka do działania.

+ Moja uśmiechnięta facjata, która jakoś ostatnio zbyt często gości na blogu.. :D


Copyright © 2014 anieszkaw , Blogger