Żółty braciszek, mojego ulubionego płynu micelarnego od Garnier.
Hejka Kochani! Jako, że uwielbiam różową wersję Garniera, to z ciekawości chciałam przetestować również i żółtą, zwłaszcza, że dla wielu stała się ona wielkim hitem. Piękne opakowanie, zapach, złoty olejek w środku.. ale czy urzekł mnie ten płyn micelarny? O tym dowiecie się w dzisiejszym poście.
Opakowanie jest takie samo jak w różowej wersji. Skromna, miła dla oka, przezroczysta buteleczka, z której wydobywa się odpowiednia ilość płynu. Dzięki temu, że jest ona przezroczysta, to możemy kontrolować jej zużycie i niespodziewanie nie zaskoczy nas jej koniec. Skład widoczny jest na zdjęciu poniżej. Nie mogę powiedzieć Wam dokładnie, czy jest dobry, natomiast jak widać olejek arganowy jest 4 w składzie produktu. Dostępny jest on w niemalże każdej drogerii tzn. Hebe, Natura, Rossmann.. :) Cena to około 18zł, a w promocji możecie dorwać go nawet za 13zł- mi się tak udało. Więc nie jest to wygórowana cena, zwłaszcza za tak dużą pojemność, bo aż 400ml.
Konsystencja i zapach: Oczywiście konsystencja jest lekko oleista, ale w końcu jest to formuła dwufazowa. Na szczęście nic się nie lepi po zmyciu, ani nie pozostawia dziwnego filtru, z czym miałam już do czynienia przy tego typu produktach. Zapach jest bardzo przyjemny, nie potrafię dokładnie go określić, po prostu sami musicie powąchać.
Przejdźmy teraz do najważniejszego, czyli działania. Płyn znakomicie radzi sobie ze zmywaniem azjatyckich kremów bb, które jak wiadomo najlepiej zmywać właśnie olejkami. Poza tym dobrze radzi sobie z demakijażem oczu. Nie trzeba trzeć, nawet mocnego makijażu. Wystarczy kilka chwil przytrzymać wacik, a spora część kosmetyku schodzi. Twarz po jego użyciu wydaje się być nawilżona, ukojona. Nie czuję żadnego ściągnięcia. Jednak na poranną rutynę wydaje mi się, że płyn ten się nie sprawdzi. Przynajmniej przy mojej mieszanej cerze, bałabym się, że byłby on wyczuwalny w ciągu dnia.
Podsumowując: Różowa wersja pozostaje ze mną, ale do pielęgnacji porannej, natomiast żółta wersja do pielęgnacji wieczornej. Z obydwu jestem zadowolona i mogę je Wam polecić.
Mnie denerwuje ta tłusta warstwa, która zostaje po demakijażu, dlatego ostatecznie zostaję przy różowej buteleczce :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie odczuwam za bardzo tej tłustej warstwy :D Jedynie miłe nawilżenie, ale wiadomo, u każdego jest inaczej :)
UsuńChyba będę musiała w końcu poznać ten płyn micelarny :)
OdpowiedzUsuńJeśli możesz, kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki ;*
Różowego Garniera uwielbiam i nie znam niczego lepszego. Kusi mnie aby wypróbować tę wersję z olejkiem, ale ogólnie nie lubię dwufazówek, więc nie wiem czy jest sens ;)
OdpowiedzUsuńTeż się na niego skusiłam :D
OdpowiedzUsuńMi akurat płyn micelarny się kończy, więc może zdecyduję się na ten ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ostatnio zakupić tą wersję, jednak stwerdziłam że może mieć dla mnie drażniący zapach. Okropnie nie lubię zapachu oleju arganowego. Czy w tym płynie jest on dość wyczuwalny?
OdpowiedzUsuńMuszę go kiedyś przetestować :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Nie miałam tego płynu micelarnego, będę musiała go kiedyś wypróbować :) Różową wersję też lubię, a ostatnio używam płynu z Eveline :)
OdpowiedzUsuńO różowej wersji czytałam już mnóstwo razy i każdy się nią zachwyca. Mi w oko bardziej wpadła ta olejkowa, ale jakoś mi z nią nie po drodze. W międzyczasie gdy kończy mi się jeden tego typu produkt, to już w następstwie czeka kolejny i tak w kółko :) Kiedyś na pewno będzie mój :)
OdpowiedzUsuńRóżową miałam i lubiłam więc może warto skusić się na ten płyn ;)
OdpowiedzUsuńAkurat z demakijażem z Garniera nie miałam jeszcze styczności.
OdpowiedzUsuńAle jak tak zachwalasz :)
Mnie różowa wersja barzo podrazniała, ta jest moim hitem!
OdpowiedzUsuńmiałam, ale ma kilka wad przez które do niego nie wrócę :) dla mnie różowa wersja najlepsza :)
OdpowiedzUsuńja wielbię wersję różowa. ta i jeszcze zielona jest dobra
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała ;-)
OdpowiedzUsuńA mnie on szczypie w oczy ;(
OdpowiedzUsuńUżywam wersji różowej, tej jeszcze nie miałam i słyszałam o niej różne opinie ;)
OdpowiedzUsuńPs: zostawiam obserwację ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak wiesz, jestem świeżo po recenzji wersji różowej, ale i na tę na pewno się zdecyduję, bo zawsze lubiłam dwufazówki.
OdpowiedzUsuń