Olejek do demakijażu w roli głównej.
COŚ CO CIESZY, czyli kolejne nowości!
Z tego co już zdążaliście zaobserwować na blogu, niedawno wybiło mi już 20 lat. Z tej jakże wspaniałej okazji postanowiłam sprawić sobie mały prezencik kosmetyczny. Oczywiście, nie obyłoby się bez zaprezentowania go na blogu. Nie jest to nic wielkiego, ale coś o czym już od dawna myślałam po przeczytaniu książki "Sekrety urody Koreanek". Czyli mowa o.. olejku do oczyszczania twarzy + dodatkowo wpadło kilka maseczek. Z przyjemnością podzielę się z Wami moją opinią na ich temat. Dodatkowo zachęcam Was do polecania mi kolejnych azjatyckich kosmetyków, bo przyznaję, że jestem wręcz zakochana w ich pielęgnacji i zamierzam pozostać z nią na dłużej.
Olejku używam już od ponad tygodnia, wiem, że nie jest to może jakaś ogromna ilość czasu, jednak w sprawie czy dobrze oczyszcza, czy też nie, to można już mówić po pierwszym użyciu. Póki co chcę pozostawić Was z recenzją po krótkim używaniu, a jeżeli na dłuższy czas przypadnie mi do gustu, to uwierzcie, że na pewno się o tym dowiecie :)
Buteleczka jest przezroczysta i plastikowa. Jak dla mnie to duży plus, gdyż widzimy ile pozostało nam produktu oraz jesteśmy w stanie ocenić jego wydajność. Opakowanie zawiera także wygodny dozownik, który nic się nie zacina, a z pewnością bardzo ułatwia wydobywanie kosmetyku oraz jest higieniczny.
Działanie: Musze przyznać, że póki co jestem bardzo zadowolona. Demakijaż twarzy jest banalnie prosty, a dodatkowo dzięki olejkowi mogę codziennie wykonywać sobie przyjemny masaż twarzy. Jak używam olejku? Najczęściej 2 pompki spokojnie wystarczają mi na całą twarz, olejek najpierw rozgrzewam opuszkami palców a następnie biorę się za "masaż" twarzy. Dzięki czemu idealnie domywam twarz( każdy kosmetyk z łatwością znika za pierwszym razem) oraz poprawiam jej krążenie. Olejek nie ma żadnego nieprzyjemnego zapachu, jak dla mnie jest neutralny. POLECAM Wam go wypróbować, zwłaszcza jeżeli używacie kremów bb oraz jeżeli macie suchą cerę. Ja w prawdzie nie mam, ale mam mieszaną, czasami również bywa sucha w niektórych partiach. Skusiłam się głównie na ten olejek, bo był w dość sporej promocji, która widzę, że dalej trwa, więc łapcie szybko :D KLIK
Dodatkowo co wpadło do mojej paczki to 3 maseczki, z czego dwie pod oczy, a jedna do twarzy. Wszystkie są w formie płatu.
Maska na twarz jest uwaga! z jadem węża, który podobno już po
miesiącu regularnego stosowania redukuje zmarszczki aż o połowę, a
mimiczne – nawet o ponad 80 proc. Nieźle, nieźle.. :) Maska ta ma formę hydrożelowego kompresu. Po jej użyciu przyznam szczerze czułam się jak po jakimś profesjonalnym zabiegu. Twarz była idealnie nawilżona, rozjaśniona, napięta.. coś pięknego, naprawdę. Jestem ciekawa jak faktycznie częste jej używanie wpłynęłoby na stan mojej cery. Póki co chcę jej więcej. Nie będę się dokładnie rozpisywać jak ją używałam, po prostu: wyjmujemy naszą "twarz" z hydrożelu i nakładamy na naszą prawdziwą twarz, jakkolwiek komicznie to brzmi, to tak to jest :) Tylko uwaga, to co pozostanie nam po maseczce nie zmywamy, a pozwalamy aby wsiąknęło w naszą skórę. Nic nie marnujcie! Maseczki pod oczy bardzo ładnie nawilżyły i lekko rozjaśniły moje oczęta. Linki do każdego z produktów o których wspomniałam, dla zainteresowanych :) :
Cały ten zabieg pozwolił mi na pełne wyciszenie i 30 minutowy relaks :) Warto zainwestować w coś takiego chociaż raz w tygodniu, aby móc zrzucić z siebie ciężar z całego tygodnia i odpocząć! Ja na pewno skuszę się na więcej maseczek. Osobiście jestem bardzo zadowolona z zakupów na Azjatica
książkę musze w końcu zakupić, ostatnio bardzo przekonałam się do azjatyckich kremów BB :)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
Jad węża faktycznie działa ;-) Miałam krem i efekty były świetne :-) Wrzucałam nawet fotki na bloga ;-) Może w maseczce też się spisze ;-)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu książki o sekretach urody też wprowadzam małe zmiany w mojej pielęgnacji, przede wszystkim staram się regularnie używać toniku. Na olejek pewnie też się skuszę, mam nawet jeden na oku dokładnie z Resibo, ale póki co jeszcze nie będę eksperymentować, bo mam kilka innych kosmetyków do zużycia :)
OdpowiedzUsuńNo książka ta z pewnością zachęca nas do zmiany pielęgnacji, aż trudno się oprzeć.. :)
UsuńUwielbiam oleje we wszelkiej pielęgnacji :).
OdpowiedzUsuńMaskę z jadem węża brała bym bez zastanowienia, zapisuję sobie i na pewno wypróbuję sama.Co do olejku, mam mieszaną cerę jak Ty, jednak olejki mnie zapychają i bała bym się chyba że zrobi więcej szkody niż pożytku :) Ale chętnie przeczytam Twoją opinię i dowiem się jak sprawdza się ta forma oczyszczania na dłuższą metę:)
OdpowiedzUsuńNo ta maseczka to mistrzostwo :D najlepsza jaką miałam okazję wypróbować kiedykolwiek
UsuńMakijaż zmywam obecnie olejkiem z Vichy i póki co jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńcoraz więcej widzę postów odnośnie tego olejku chyba muszę się nim zainteresować :)
OdpowiedzUsuńserio? :D a ja w sumie nie mogłam znaleźć za wiele recenzji o nim i brałam go w ciemno :)
Usuńna moją starą gębę jad węża będzie jak znalazł :D
OdpowiedzUsuńmnie ostatnio też coś kusi Azja...te słynne kremy Skin79 zwłaszcza,na pewno kupię kilka testerków :)
Zainteresowałaś mnie maseczką z jadem węża :)
OdpowiedzUsuńmuszę kupić sobie tą książkę, duzo o niej słyszałam, a jeżeli chodzi o wszelakie olejki to moja cera bardzo źle na nie reaguje:(
OdpowiedzUsuńwww.kayleenbeauty.blogspot.com
U mnie zależy w sumie, ale są też takie na które faktycznie źle reaguje :(
UsuńBardzo ciekawią mnie olejki do demakijażu, nigdy nie miałam jeszcze okazji ich przetestować. Bardzo skusił mnie produkt, który przedstawiłaś. Ciekawi mnie również maska z jadem węża, słyszę o niej pierwszy raz i z czystej ciekawości również bym ją przetestowała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję:)
http://czaswobiektywie.blogspot.com/
Bardzo lubię olejki do demakijażu i swoją drogą przydałby mi się jakiś nowy :)
OdpowiedzUsuńWidać, że książka wywiera duży wpływ :) I dobrze! Może i my się wreszcie skusimy na jakiś azjatycki kosmetyk :D
OdpowiedzUsuńbaaardzo możliwe :) Po jej przeczytaniu wiele osób tak reaguje
Usuń